Ostatni Mecz Andrzeja Wrony
To nie był zwykły mecz. To był list pożegnalny, święto siatkówki, spektakl dla całych rodzin i zarazem ostatni akt w pięknej karierze Andrzeja Wrony. Warszawski Torwar na jeden wieczór stał się domem dla wszystkich, którzy przez lata towarzyszyli mu na boisku i poza nim.
W spotkaniu Warszawa – Reszta Świata, rozegranym 23 maja, na parkiecie zobaczyliśmy ponad sześćdziesięciu siatkarzy. Mistrzowie świata, legendarni koledzy z klubów, dawni trenerzy, rodzina, przyjaciele – wszyscy stworzyli mozaikę życia i kariery środkowego, który przez 25 lat zostawił serce na boisku. Sam Wrona? Zasłużenie w centrum – uśmiechnięty, wzruszony, dziękujący, obecny. Z numerem „8”, który po meczu został zastrzeżony przez PGE Projekt Warszawa.
Wrona – kapitan, przyjaciel, mistrz
Mecz był pełen pięknych akcji i jeszcze piękniejszych gestów. Od asów Joanny Wołosz, przez efektowne ataki Wojciecha Włodarczyka i Facundo Conte, aż po… serwis samego Wrony w ostatniej akcji meczu. Trzy sety – trzy zwycięstwa drużyny Warszawy, ale wynik był tu najmniej ważny. Na parkiecie królowała radość.
Jakub Bednaruk, były trener Wrony, został arbitrem spotkania, a Zofia Zborowska-Wrona, żona siatkarza, zatańczyła dla męża w roli cheerleaderki. Emocje sięgały zenitu, gdy Wrona rozdawał statuetki najbliższym – rodzinie, trenerom, kolegom.
Kto zagrał?
W składzie drużyny Warszawy znaleźli się m.in. Bartosz Kurek, Paweł Zagumny, Piotr Nowakowski, Artur Szalpuk, Kevin Tillie, Damian Wojtaszek, Jan Firlej, Jakub Gołąbek, Jędrzej Gruszczyński, Tobias Brand i oczywiście sam Wrona. Grali przedstawiciele KS Metro, Politechniki Warszawskiej, Onico, Vervy i PGE Projektu.
Po drugiej stronie siatki – Reszta Świata. A w niej aż trzy pokolenia zawodników: od Krzysztofa Ignaczaka, przez Michała Kubiaka i Aleksandra Śliwkę, po Fabiana Drzyzgę, Facundo Conte, Piotra Gacka i Wojciecha Żalińskiego. Spotkali się ci, którzy kiedyś dzielili z Wroną szatnię AZS-u Częstochowa, Delecty Bydgoszcz czy Skry Bełchatów. Pojawił się też m.in. Zbigniew Bartman, Grzegorz Szymański, Robert Szczerbaniuk i Brook Billings.
Sportowe show z sercem
Nie zabrakło humoru – Wrona, jak to on, żartował i luzował atmosferę. Ale też przemówił z powagą, kierując słowa do młodych sportowców.
Jeśli dziś słucha mnie jakiś dzieciak, który ma poczucie, że nie pasuje, że nie daje rady – niech wie, że ja też kiedyś płakałem w poduszkę – mówił, walcząc ze wzruszeniem. – I że prosić o pomoc to nie wstyd. To odwaga.
25 lat na parkiecie
Andrzej Wrona kończy karierę z bagażem siedmiu medali mistrzostw Polski, Pucharem i Superpucharem Polski, Pucharem Challenge i złotym medalem mistrzostw świata. Od 2016 roku reprezentował stołeczny klub, którego stał się symbolem. Ale chyba największym jego sukcesem była ta niepowtarzalna więź, jaką zbudował z kibicami.







































































































































