Master Stone  Foto: Zofia Fertacz
Master Stone Foto: Zofia Fertacz

Master Stone: „BANG’A’GONG” nowym albumem

Kiedy po blisko dwudziestu latach grania z innymi muzykami postanawiasz zrobić coś samemu, to nie jest tylko kolejny krok w karierze. To moment, w którym mówisz: „teraz naprawdę jestem sobą“. Tak właśnie zrobił Maciej Sondij, tworząc Master Stone. Jego debiutancki album „BANG’A’GONG” otwiera drzwi do innego świata – pełnego psychodelicznych wizji, refleksji i wdzięczności.

Pierwszym singlem był „NO OTHER WAY” – rodzaj deklaracji, że muzyka ma być autentyczna, żywa i wolna od kalkulacji. W brzmieniu psychodeliczny rock spotyka hip-hopowe groove’y i LoFi soul, a w tekście pobrzmiewa zarówno afirmacja, jak i trudne pytania o relację z rzeczywistością.

Ten utwór to dla mnie afirmacja, ale też zapis momentów, kiedy człowiek szuka szybkiego wytchnienia od codzienności. Każdy ma swoje drogi ucieczki – ja ubrałem to w muzykę. Ta dwuznaczność od początku kształtuje cały album

tłumaczy artysta.

Potem pojawił się „GEEE” – spokojniejszy, refleksyjny, melancholijny. To moment, gdy zamiast groove’u pojawia się oddech i zaduma.

Ten numer to trochę zatrzymanie się w pół kroku. Chciałem pokazać bardziej intymne oblicze albumu. Bywa, że właśnie w ciszy i refleksji rodzi się najwięcej prawdy

– mówi Master Stone.

Trzecim etapem tej podróży stał się „RUSTY VISION” – utwór, który buja lekko, a potem skręca w psychodeliczne rejony. To dźwiękowa opowieść o chwili, gdy otwierasz „trzecie oko” i nagle świat mieni się innymi barwami.

To numer o przemianie wizji. O momencie, gdy rzeczywistość zaczyna wyglądać inaczej – zielenieje, brązowieje, zmienia się jak w kalejdoskopie. Lubię ten efekt, bo przypomina, że muzyka potrafi odwrócić nasze spojrzenie na świat

– wyjaśnia muzyk.

Na końcu, tuż przed premierą albumu, wybrzmiał singiel „GRATEFUL, ALIVE” – muzyczne podziękowanie i zatrzymanie się w tu i teraz.

To utwór o uczuciu, które mi towarzyszy, gdy patrzę na wszystko, co już przeszedłem. Ten numer brzmi radośnie, ale podszyty jest niepokojem, bo każda ważna chwila jest trochę krucha

– przyznaje Master Stone.

To ważny krok na mojej ścieżce artystycznej – wejście na samodzielną drogę. Ekscytacja przeplata się tu ze strachem przed nieznanym. To ostateczne porzucenie ram, które mówiły, co można, a czego nie. To uczucie uwalniające, katarktyczne. Jest w tym także nostalgia i wspomnienie drogi, którą już przeszedłem, oraz ogromna wdzięczność dla ludzi, którzy byli przy mnie i wspierali moje wybory – życiowe i artystyczne. Dziękuję i oddaję Wam to, co mam najlepszego. – podsumowuje artysta.

Tracklista:

  1. BANG’A’GONG
  2. RUSTY VISION
  3. GEEE
  4. ALGREEN
  5. GRATEFUL, ALIVE
  6. AND STILL…!
  7. GLUED
  8. FOR SWEET TOOTHS…
  9. …AND LITTLE SNACKERS
  10. ZOCHULUS
  11. NO OTHER WAY

„BANG’A’GONG” to jedenaście utworów, które nie próbują gonić trendów. Zamiast tego tworzą przestrzeń – psychodeliczną, refleksyjną, a czasem pełną energii – ale zawsze osobistą. To album człowieka, który grał już na Open’erze, Pol’And’Rocku, współpracował z MichałemUrbaniakiem, Hadesem czy KubąKnapem, jest częścią kolektywu P.Unity i duetu belugastone, a teraz mówi: „chcę, żeby muzyka była prawdziwa i żyła  – ta opowiada moją prawdę“.

Już dziś wieczorem w warszawskim klubie SPATiF czeka nas wyjątkowe wydarzenie! Koncert premierowy to okazja, by usłyszeć album w najpełniejszej, wydłużonej wersji, która na żywo nabiera jeszcze większej mocy. To nie tylko odtworzenie dźwięków ze studia — to żywe spotkanie z muzyką, pełne energii, improwizacji i emocji, których nie da się zamknąć na płycie.

Chętnie stworzymy dla Was więcej podobnych artykułów! Potrzebujemy jednak Waszego wsparcia

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.