Wczorajszy wieczór w warszawskim klubie Progresja był prawdziwą ucztą dla miłośników muzyki folk, bluegrass i amerykańskiego brzmienia z duszą. Na scenie pojawili się długo wyczekiwani The Dead South, a jako support – świetnie dobrany duet Striking Matches. To była muzyczna podróż przez emocje, rytm, mroczne zakątki country i niesamowitą energię, która połączyła publiczność w roztańczony tłum.
Wieczór otworzyli Striking Matches – duet z Nashville, który od pierwszych dźwięków urzekł publiczność połączeniem bluesa, country i rocka. Gitary w ich rękach brzmiały niesamowicie, a głosy Sarah i Justina doskonale się uzupełniały. Choć byli tylko we dwoje, wypełnili scenę pełnią dźwięku i emocji. Ich występ był dynamiczny, szczery i pełen pasji – idealne otwarcie przed główną gwiazdą wieczoru.
Gdy na scenie pojawili się The Dead South, Progresja dosłownie eksplodowała z entuzjazmu. Ubrani w charakterystyczne stroje, z banjo, mandoliną, gitarą i wiolonczelą w dłoniach, Kanadyjczycy od razu porwali publikę swoim charakterystycznym stylem – mieszanką bluegrassu, country, folku i energii. Ich kontakt z publicznością był naturalny i pełen luzu, a każde kolejne wykonanie – od “In Hell I’ll Be in Good Company” po “Honey You” – spotykało się z gromkimi brawami i chóralnym śpiewem.
To był koncert, który zostanie z nami na długo – nie tylko dzięki znakomitej muzyce, ale też dzięki emocjom, jakie wywołał. The Dead South i Striking Matches stworzyli wieczór pełen pasji, rytmu i wspólnej zabawy, który przypomniał, jak wielką siłę ma muzyka na żywo. Z niecierpliwością wyczekujemy kolejnej wizyty TDS w Polsce! Organizatorem wydarzenia była agencja FKP Scorpio.
Chętnie stworzymy dla Was więcej podobnych artykułów! Potrzebujemy jednak Waszego wsparcia