AC/DC zagrali w Warszawie – [ZDJĘCIA]
Wczorajszy wieczór na PGE Narodowym przejdzie do historii. Legendarne AC/DC po raz kolejny udowodniło, że rock and roll nie zna granic wieku, a energia płynąca ze sceny potrafi porwać dziesiątki tysięcy fanów – bez względu na pokolenie. Przez pobliską stację Warszawa Stadion przetoczył się pędzący Rock’N’Roll Train, a nad miastem z pełną mocą rozbrzmiały złowieszcze Hells Bells – było jasne, że nadchodzi coś wielkiego.
Zanim jednak na scenie pojawili się giganci rocka, publiczność rozgrzał znakomity support – The Pretty Reckless z charyzmatyczną Taylor Momsen na czele. Ich występ był energetyczny, pełen mocnych brzmień i rockowej pewności siebie. Zespół zagrał swoje największe hity porywając publikę i udowadniając, że są godnymi reprezentantami nowoczesnego rocka. Taylor z łatwością nawiązała kontakt z tłumem, a jej głos – mocny, surowy i pełen emocji – brzmiał doskonale na wielkiej scenie. To był support z najwyższej półki i świetne wprowadzenie do wieczoru pełnego muzycznych wrażeń.




























Między występami atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca z każdą minutą nie tylko za sprwą lipcowego słońca! Publiczność – zróżnicowana wiekowo, od nastolatków po fanów, którzy pamiętają początki AC/DC – tworzyła niezwykłą, międzypokoleniową wspólnotę. Fani ubrani w koszulki z logo zespołu, z namalowanymi błyskawicami i świecącymi rogami na głowach, skandowali nazwę zespołu i śpiewali fragmenty klasyków, nie mogąc doczekać się głównego dania wieczoru. Emocje były wyczuwalne w powietrzu – każdy wiedział, że zaraz wydarzy się coś wielkiego.
























Od pierwszych dźwięków „If You Want Blood (You’ve Got It)” przez potężne „T.N.T.” aż po finałowe „For Those About to Rock (We Salute You)” – było głośno, było dziko i było dokładnie tak, jak powinno być na koncercie AC/DC. Angus Young, niezmiennie w charakterystycznym mundurku szkolnym, krążył po scenie z zawrotną energią, jakby czas się dla niego zatrzymał. Jego solówki wciąż budzą podziw, a momenty, kiedy tańczył i biegał z gitarą niczym opętany duch rocka, wywoływały burzę oklasków.
Brian Johnson imponował siłą głosu i charyzmą. Publiczność zamarła z zachwytu, gdy wydobywał z siebie charakterystyczne, drapieżne frazy, które od dekad są znakiem firmowym zespołu. Sekcja rytmiczna trzymała wszystko w żelaznym uścisku – przypomnieli, co znaczy solidny fundament pod ciężkimi riffami.
To nie był tylko koncert – to była celebracja rockowej nieśmiertelności. Fani śpiewali każdy refren, machali rękami i tworzyli jeden wielki, energetyczny organizm pulsujący miłością do muzyki. Warszawa oszalała – w najlepszym możliwym znaczeniu. You Shook Me All Night Long, panowie – i chcemy więcej!
Na zakończenie Brian Johnson rzucił do publiczności słowa, które rozgrzały serca: „See you soon!”. I właśnie tej nadziei chcemy się trzymać – że to nie był ich ostatni raz w Polsce, że ten wieczór to dopiero zapowiedź kolejnych spotkań.
Organizatorem koncertu było Live Nation. Dziękujemy za możliwość uczestniczenia w tak niezapomnianym wydarzeniu. Rock żyje! AC/DC żyje! I niech grają nam jeszcze długo!



















































Fot. Konrad Czapracki