Heima i Borons u Pana Gara [ZDJĘCIA]
8 listopada w klubokawiarni Pan Gar w Poznaniu odbył się koncert zespołu Heima, w ramach trasy „Koniec Świata” promującej ich nową EP-kę. Jako support wystąpił duet Borons.
Support: Borons
Borons to alter ego Joanny Boron – wokalistki i autorki tekstów z Gliwic. Jej muzyka to alt-pop spinający brokatową klamrą fortepian, smyczki i synthy, z charakterystycznym głosem i bezkompromisowymi tekstami, w których nie oszczędza nikogo (a na pewno nie siebie).
Na żywo Borons czaruje intymnością i autentycznością – między słowami i dźwiękami słychać emocje, które trudno zignorować. Gdyby jej utwory miały trafić na playlistę „mood”, znalazłyby się gdzieś pomiędzy wczesnym Myslovitz, Phoebe Bridgers a soundtrackiem ze szkolnej dyskoteki 2003.
Publiczność szybko dała się wciągnąć w jej melancholijny, ale zarazem błyszczący świat – od spokojnych momentów przy fortepianie po fragmenty z pulsującymi syntezatorami. Był to występ, który idealnie wprowadził w klimat wieczoru.




















Główna część: Heima
Heima weszła na scenę z mocnym otwarciem – łódzki zespół działający od 2017 roku, znany z gitarowego brzmienia i tekstów, które wypełnione są wrażliwością. Na żywo grupa prezentuje się dojrzale i spójnie – widać, że to muzycy, którzy świetnie czują się razem na scenie.
Setlista łączyła nowe utwory z EP „Koniec Świata” ze starszymi kompozycjami, które fani doskonale znali. Nie zabrakło również kilku niepublikowanych jeszcze numerów, które wzbudziły ciekawość i entuzjazm publiczności – zapowiadają one kierunek, w jakim Heima może podążyć w kolejnych wydawnictwach.
Na uwagę zasługuje też świetny kontakt z publicznością – wokalistka Olga Stolarek z naturalnością wchodził w krótkie dialogi z widzami, dziękując za obecność i energię, którą sala oddawała z nawiązką. Kameralna atmosfera Pan Gara sprzyjała temu porozumieniu – zespół grał nie tyle „dla” publiczności, co razem z nią, tworząc wspólne doświadczenie.
Heima po raz kolejny udowodniła, że jej siłą jest autentyczność – zarówno w brzmieniu, jak i przekazie. Każdy utwór miał swoje miejsce, a emocje narastały stopniowo, by w kulminacyjnych momentach wypełnić cały klub gęstą, wspólną energią.










































To był naprawdę udany wieczór – zarówno dla fanów, którzy przyszli świadomie, jak i dla tych, którzy przyszli „na próbę” i zostali porwani atmosferą. Borons skutecznie rozgrzał scenę, a Heima dostarczyła pełnego spektaklu: muzycznie i emocjonalnie. Klub Pan Gar okazał się świetnym miejscem na taki koncert – intymny, ale wystarczająco dynamiczny.










